Wielkanoc.



Nasze wspaniałe stare zwyczaje zaczyna coraz bardziej wypierać pęd po lepsze jutro.

Czy nie warto przystanąć odwrócić się za siebie i sięgnąć po zwyczaje z młodości czy dzieciństwa?
Tradycję niesienia do Kościoła palm zrobionych przez nas samych zaczynają zastępować gotowce z supermarketów.
Pamiętam, że w mój dziadek zawsze robił nam palmę.
Zbieraliśmy razem gałązki z drzew i krzewów owocowych odpowiednio wcześnie by zakwitły i wypuściły listki, potem dziadek wiązał je z sobą czerwona wierzbą - taka palma miała i ma nadal "serce".
Stroiło się ją wstążkami i z taką kolorową szło do Kościoła.
Po przyjściu z poświęconą palmą do domu jej powiązanym końcem uderzało się mieszkańców po ramieniu miało to wedle wierzeń dodawać zdrowia, siły i urody.
Palmę zanosimy na strych domu by nas chroniła od nieszczęść.
Dziadek z takiej palmy robił krzyżyki , które w Wielki Piątek jeszcze przed wschodem słońca zanosił na pole by chroniły przed gradem i suszą.
W Wielki Piątek jak wspomina moja babcia- wczas rano chodzili my się myć do przikopy a nieskorzi pod studnia - miało to nas chronić od choroby.
Tego też dnia pieczymy Świyncelnik. Tradycja ta jest w naszej rodzinie od wielu pokoleń.
Przyniosła ją z Połomie na "Doł" prababcia Antonina i tak do dnia dzisiejszego prawie wszyscy go pieczom.

Wielka Sobota - tego dnia idziemy do kościoła ze świynconym. Koszyczki piyknie przystrojone, w środku jajka na znak nowego życia, wędliny, pieczywo, masło, sól i coś słodkiego - każdy wedle uznanio.
Podczas wieczornej liturgii święci się ogień i wodę.
W niektórych domach je się uroczyste śniadanie - w moim zawsze po rozwiązaniu dzwonów zasiada się do uroczystej kolacji; wtedy je się poświęcone potrawy.
Jednak nigdy nie zapominam, że po uroczystej wieczerzy i zjedzeniu jajek, skorupki zbiera się i zakopuje po świętach w ziemi na ogrodzie, by były dobre plony.
Niedzielę Wielkanocną rozpoczyna uroczysta Jutrznia.
Wieczorem zbierała się cała rodzina; był to czas malowania jajek, który powoli zanika.
Pamiętam że w dzieciństwie malowałam ich całe mnóstwo; takie pomalowane kruszonki dowało się we śmiergus śmiergustnikom.
Poniedziałek Wielkanocny to już tradycja śmiergustu "śmigus-dyngus" i szukanio zająca.
Wcześnie rano dzieci wybiegają do ogrodu i szukają pod krzakami zająca, który zostawia tam coś słodkiego.
Chłopcy chodzą do domów dziewcząt i leją je wodą; im więcej wody, tym więcej szczęścia dla dziewczyny- takie zlane wodą panny dają im za to piyknie malowane kruszonki.

Warto podtrzymywać te nasze śląskie tradycje i przekazywać je młodemu pokoleniu zwłaszcza w obecnych czasach gdy wiele z nich odchodzi w zapomnienie.
Łączą one rodzinę i tworzą niepowtarzalny klimat Świąt Wielkiej Nocy.

Marzena Machnik.