Baszta wodzisławska

Baszta rycerska na Grodzisku.

Do Wodzisławia w 1860 roku przybył Edward Brauns – emerytowany pułkownik i dawny starosta powiatu grudziądzkiego. Nabył tu rozległe dobra ziemskie i wraz z rodziną zamieszkał w wodzisławskim pałacu.
W tym to okresie historycznym trwała jeszcze epoka romantyzmu oddziaływująca na wszystkie dziedziny życia, rodziły się „małe ojczyzny”, żywe było zainteresowanie przeszłością i ludową tradycją. W nurcie tej epoki wodzisławski nauczyciel Franciszek Henke pisał „Kronikę miasta i wolnego mniejszego państwa stanowego Wodzisław”. Czasy to były ciekawe, oto w pobliskich Krzyżanowicach koncertował słynny Franciszek Liszt, w jeszcze bliższym Pogrzebieniu, w pałacu rodziny von Baildonów przebywał światowej sławy śląski poeta romantyczny Józef von Eichendorff. Tutaj spotykał się ze swoją narzeczoną, a później ukochaną żoną Luizą von Larisch. Tu powstawały jego wiersze, w których opisywał bliskie nam krajobrazy i śląską przyrodę, jak w tej znamienitej strofie przetłumaczonej przez ks. Jerzego Szymika:

„O wzgórza, o doliny!
Zielony, boski las,
Jak krople krwi – maliny,
W rozstania cierpki czas,
Ty wiesz, że w tamtych drzewach
Drzemie czarowny krąg...”

Ten fragment wiersza to również opis bliskich nam krajobrazów i leśnych uroczysk Ziemi Wodzisławskiej, także lasu Grodzisko, gdzie stare buki są świadkami wydarzeń z przeszłości i tych obecnych, gdzie w „czarownym kręgu” splatają się wzajemnie losy ludzi i miasta.
Wystarczy jednak romantycznych uniesień, bo czasy, Edwarda Braunsa, to już zmierzch tej epoki. Nastaje czas ery przemysłowej i znaczny rozwój gospodarczy wodzisławskiego państewka. Panujący nam król Prus Fryderyk Wilhelm, który jak wiemy korzystał z kąpieli siarkowych w Zawadzie, budował potęgę gospodarczą, a kierował się rzekomo następującym powiedzeniem:

„Najpierw mój naród, później innym co nieco,
Najpierw moja Ojczyzna, potem świat.”

W tym okresie na rozwój Ziemi Wodzisławskiej decydujący wpływ ma rodzący się przemysł węglowy. Powstają kopalnie: „Anna”, „Szarlotta”, „Leo” i „Emma”, pracuje huta szkła w Marklowicach, zakłady gipsowe w Pszowie, kopalnia siarki i uzdrowisko w Zawadzie, funkcjonuje kolej żelazna. Liczne młyny wodne pracowicie mielą ziarno, a na Grodzisku, folusz wodny – ówczesny cud techniki, miarowymi uderzeniami rozmiękcza i uzdatnia włókna lniane.
Edward Brauns, tytularny już tylko właściciel Wodzisławskiego Państwa Stanowego był zafascynowany miejscem, do którego przybył, a w szczególności legendarnym Grodziskiem. Był romantykiem, a równocześnie realistą, światłym Europejczykiem i dobrym gospodarzem. Budował drogi, poprawiał estetykę budynków, sadził drzewa i upiększał miasto.
Był też prawdopodobnie założycielem Towarzystwa Upiększania Miasta, które można przyrównać do obecnego Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej. To on pod koniec życia w 1880 r., Magistratowi Miasta Wodzisławia udostępnił część pałacu, a mieszkańcom – Park Zamkowy.
Najbardziej znanym dokonaniem Braunsa jest jednak zbudowany na Grodzisku w latach 1867-1868 zamek myśliwski z basztą w neogotyckim stylu. Powstała budowla w miejscu niezwykłym, owianym legendami, w miejscu, gdzie były jeszcze ślady istniejącego tam od najdawniejszych czasów gródka warownego oraz opisywane przez F. Henke resztki starych murów i żelazne drzwi prowadzące do podziemi.
Być może wznosząc basztę w takim miejscu, jej budowniczy zakodował dla przyszłych pokoleń informację i materialny dowód na to, że właśnie tutaj osiedlali się wodzisławianie od zamierzchłych czasów i że tu znajduje się wejście do podziemnego korytarza.
Mało znany jest fakt, że w trakcie odbudowy baszty w 1991 roku w pobliżu budowli, po jej wschodniej stronie natrafiono być może na wskazówkę do dalszych poszukiwań. Wykonany wtedy wykop odsłonił na głębokości ok. 3 metrów odrzwia kamienno – ceglane z romańskim sklepieniem, niestety prowadzące jedynie do calizny gruntu – „do piachu”. Może należało wówczas kontynuować odkrywkę?
Edward Brauns z pewnością podziwiał z tarasu widokowego swojej baszty niepowtarzalnej urody krajobraz miasta i okolicy. Ten widok był zapewne jedyną dla niego nagrodą za włożony trud w budowę obiektu, mógł podziwiać „swojepaństewko” – kościoły, dwory, liczne młyny wodne i uprawne pola. Przy pomocy lunety mógł sięgać dalej, po horyzont, gdzieś w kierunku Gór Oderskich, do źródeł naszej rzeki Odry, z którą to trwale splatają się dzieje naszej małej i większej ojczyzny.
Los sprawił, że swoim Zameczkiem cieszył się Brauns tylko przez 13 lat, zmarł bowiem w 1881 roku. Następny użytkownik, Stefan Krzystek od 1925 roku prowadził tu restaurację, pod szyldem „Rycerska Ruina Zamkowa”, która funkcjonowała też prawdopodobnie 13 lat.
Towarzystwo Miłośników Ziemi Wodzisławskiej odbudowało obiekt w 1991 roku, użytkowało i udostępniało basztę dla zwiedzających do czasu tragicznego pożaru w 2004 roku, a więc przez 13 lat. To dziwny przypadek, te powtarzające się feralne trzynastki, a wspomnieć trzeba, że z ekspertyzy budowlanej wykonanej przed otwarciem wyżej wspomnianej restauracji wynikało, że „obiekt ten powinien bez większych przeszkód przetrwać 200 lat”. Czy okresy świetności baszty nie mogą trwać dłużej niż 13 lat?
Jest na Grodzisku jeszcze wiele tajemnic, które czekają na odkrywców. Co było za „kapliczką Sobieskiego”? Tam płytko pod ściółką leśną znajdują się znaczne ilości cegły palcówki. Hipotezy mogą być różne: dawny kościół, zamek, a może tylko skład cegły? Dzieje Grodziska nie zostały napisane do końca i nie ma w tym nic dziwnego. W historii bowiem nigdy nie wiemy wszystkiego, bo jest to muza rodzaju żeńskiego, bywa więc kapryśna i nieprzewidywalna.
Dzisiaj ruina Baszty to echo dawnych wspomnień, z rycerskim rodowodem, to coś, co przetrwało w zmieniającym się krajobrazie. W tym krajobrazie są zakodowane myśli i czyny, życie i śmierć ludzi , którzy przed nami ten krajobraz kształtowali. Zawsze byli i są ludzie, których udział w tym dziele jest większy od przeciętnego.
W historii wodzisławskiego państewka takim człowiekiem był Edward Brauns – pasjonat, dobry gospodarz i romantyk, którego cechowała odwaga myśli i czynu, a jego Wieża Romantyczna do dziś pozostaje symbolem najstarszej historii Ziemi Wodzisławskiej. Pożar tego obiektu na trwałe wpisanego w historię tej ziemi to dotkliwa strata dla dziedzictwa kulturowego miasta, a mieszkańcy i turyści utracili możliwość zwiedzania cennego zabytku, spojrzenia na miasto i okolicę z wysokości tarasu widokowego, zadumy nad pięknem krajobrazu, malowanego przez pory roku i harmonijnie kształtowanego działalnością człowieka.

Tekst: Kazimierz Cichy